To okropnie przykre i bolesne, gdy kogoś tracisz. Kiedy ten KTOŚ (lub kilka ktosiów) po prostu znika. Z jednej strony chcesz powiedzieć : mam to gdzieś? co z tego? dam radę! , lecz z drugiej strony, po cichutku płaczesz kiedy nikt nie patrzy. Myślisz co zrobiłaś źle. Może uda się to naprawić? Nie sądzę. Skoro oni nie chcą rozmawiać. To trudne...
Aczkolwiek.. we wszystkich złych sprawach wracają te dobre. Dostajesz drugą szansę. Szansę, aby to naprawić. Nie możesz jej zmarnować.
Równocześnie, jedna głupia zaczepka, jeden niewinny uśmiech, jedno HEJ, sprawia że masz wątpliwości. I znów zaczynasz wszystko przemyśleć od A do Z.
Jedno wiem na pewno.
Nie chce ranić nikogo.
A zwłaszcza....SIEBIE SAMEJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz